musiałem cię opuścić
ostatni raz spojrzałem na trawę
rozświetloną chłodnym, zimowym słońcem
i wziąłem do torby: naukę jazdy na rowerze
na Obozowej,
kamienieckie ogniska, pocałunek przy św.
Józefie,
spacery po Plantach, niezliczone mecze na
"Piątce"
i mały basen
banalnie powiem "to nie tak jak myślisz"
bo przyłapujesz mnie na zdradzie
ale serce moje - pamiętaj
zawsze między widłami dwóch rzek
będzie
dlatego właśnie żegnaj
ale nim zginiesz - pomyśl
że błędem było nie walczyć o mnie
gdy stałem na rozdrożu
i jeszcze kominy zakładów
majaczyły mi przed oczami
ale proszę jeszcze
nie idź tą drogą, którą idziesz
a która jest rondem bez wyjazdu
tam początek i koniec taki sam
a do przodu tak trudno
bo za chwilę
już nie będzie kogo
nawet żegnać
gdy ostatni smętnie przejdzie
po twym pustym rynku
Komentarze (1)
Bardzo osobisty wiersz, zatrzymuje i daje do myślenia.
Czy opuszczasz może Stargard Szczeciński?
Pozdrawiam