Muza...
Muzo ma, co muzyką się zwiesz.
W jakiej nucie tyś ukryła mi się?
W jakimże to dźwięku niewypowiedzianym
Mogę znaleźć Cię?
Idealna harmonio! Kiedyż to
znowu Twój głos usłyszę?
Najwspanialszym śpiewem Cię zwą...
Jesteś słodyczą w ustach porannego
słowika...
Słowika, który wzbija się w chmury,
tak nieskończone,
tak odległe,
a zarazem bliskie...
tak ciche,
a zarazem głośnie...
Bo jesteś w nich Ty!
Niepojęty Stwórco wszelkiego dobra!
Stwórco potężnej chwały,
do której ma muza należy...
Muzyko, harmonio serca mego!
Zagraj jeszcze raz dla mnie
te dźwięki miłości.
Te nuty,
które tak delikatnie brzmią.
Wypowiedz jeszcze raz te słowa,
które są obce,
a jednak tak bliskie mi...
Lecz tyś umilkła...
Zanurzyłaś się we własnych marzeniach
i nie zaśpiewałaś tych słów.
Widać, że Twe serce zranione było
przez niedelikatność,
przez nie miłość,
przez to,
co nigdy doznać nie chciałaś...
...aleś niestety doznała...
17 marca 2009r
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.