Na betonie...
zakwitła miłość
Włożyła rurki, czerwone szpilki,
t-shirt,
rozczesała kręcone kasztanowe włosy,
modny sweterek przerzuciła przez ramię,
w razie, gdyby pogoda uległa zmianie.
Wyruszyła na krótki spacer po mieście,
ot tak, po prostu, chciała się przejść.
Nie uszła daleko, wszak po kilku
krokach,
między płytami chodnikowymi utknął
obcas.
Machając ręką, zaczęła tracić równowagę;
nagle, jak spod ziemi, wyrósł przed nią
przystojny brunet; zdążył wpół ją
chwycić.
W chwilę potem popijali kawę w kafejce.
...
Do dziś, zapatrzeni w siebie promienieją
ze szczęścia.
Komentarze (91)
Zbieg okoliczności, spacer po mieście, dziurawy
chodnik, obcas za duży, nieuwaga no i szczęście z
niebios
pięknie
Ciekawy romantyczny wiersz
pozdrawiam
;) romantycznie,,,
Grażynko, Staszko, bajtYnko i mariat, dziękuję :))) i
pozdrawiam :)
szczęściarze...:)
Też znaczę tylko obecność, że czytałam.
dobre zakończenie kłopotliwej sytuacji:))
pozdrawiam serdecznie
To jest to, miłość przychodzi wtedy, gdy się jej nie
spodziewamy. Cieplutko pozdrawiam :)
Dziękuję Teresko za ciekawy komentarz. Wprawdzie życie
to nie bajka, ale zdarzają się takie rzeczy, w które
czasem trudno jest nam uwierzyć. Miłego dnia życzę.
niczym królewna i królewicz
jak z jednej bajki i znaleziony pantofelek
fantastycznie przedstawiłaś historię pewnej
szczęśliwej miłości
zbieg okoliczności i dar losu
interesująca poezja trochę tajemnicza
cieplutkie pozdrowienia
One Moment :)))))))
Dziękuję gościom za wizytę u mnie. Proszę częstować
się aromatyczną kawą, mam też do wyboru w dobrym
gatunku różne herbatki i pyszne ciasto z galaretką i
truskawkami. Życzę Wam miłego dnia :)
A tak psioczymy na dziury w chodniku...Idę na łowy
;-)Super.To Twoja historia?
Pozdrawiam
Już dziś wskakuję w obcasy!