Na dworcu w mieście B.
Ławka jest twarda,
mimo koca pod głową, deska uwiera. O
świcie
trzeba szybko się podnosić,
przecierać w pośpiechu zaspane oczy. Płakać
nie wolno. Płacz nic tu nie da.
Obok przechodzą matki. Trzymają mocno
swoje skarby, ciepłe sweterki, bezpieczne
łóżka. Zabawki.
Przechodzą obok ojcowie,
na boki się nie rozglądają. Swobodnie,
szybko przechodzą. Drogą ku raju.
Trzeba rozprostować nóżki, więc będziemy
Lezginkę tańczyć.
Wejdziemy wtedy na górę wysoką. Na górę
koło naszego domu.
Popłyniemy wymarzonym kursem, morzem.
Czarnym?
A tymczasem bolą plecy i zdrętwiały nóżki,
bo ławka jest bardzo twarda.
Komentarze (19)
https://www.youtube.com/watch?v=iNTrAopEnFY
Pozdrawiam Ci-szo.
"...kolejną deską ratunku" ...lub też jedynym domem.
punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.Ławka może
być nieznaczącym przystankiem lub kolejną deską
ratunku.
Wiersz w oryginale ma nieco inna wersyfikację. Tu, jak
zwykle, nie mieści się:(
Czy Pan Moderator jeszcze o tym pamięta?