Na Dzień Matki
dla Stanisławy Kaczanowskiej ( mojej ukochanej mamy )
Światło nigdy nie kłamie
z oazy przyjezdnych drabin
opartych o koncert szczerości
Światło wytryśnie z trudów
wołań do widma ucieczek
marzeń
twoich? moich? schowanych w kieszeń
Nie krzyknie nawet kamień
wrzucony w małą grotę
gdzie suszą się ubrania
- polewane złotem
Usiadła tam poezja
skromnie ubrana ... wyciszona
Czeka na sygnał ... choć jeden
Drażni ją niepewna zasłona
Nie walczy ogniem i mieczem
chce białym gestem odkryć cud
niedostrzegany
Wołając do świata: Ja cię uleczę!
otwiera gwiazd obłoki, rozwidlone bramy
Woła do każdego swą duchowością
entuzjazmem liści i dla mamy prezentem
Tylko prawdą i serc głębokością
uczyni zwycięstwo spełnionym świętem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.