Na granicy opętania
I wyciągasz dłoń powoli prostując palce
By uchwycić ulotność chwili
Za oknem kolejny dzień deszczu Twoich
łez
Zaciskasz mocno oczy
dotykając dźwięku wspomnień
Ale zaborcze dłonie chcą poczuć więcej i
więcej
Więc unosisz ciężkie powieki
by ujrzeć zdziwienie
i wciąż padający deszcz
Tak trudno odnaleźć drogę
stojąc na granicy opętania.
Niczego już nie jest Ci żal.
Wiary w niemożliwe
ani krwawiących nadgarstków.
Choć nie umiesz dobrze pływać...
odpływasz... kochając...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.