Ramiona obojętności
Cicho i spokojnie wszędzie dookoła.
Stoisz obok a ja zatracam się w
szaleństwie.
Leżysz obok mnie a ja błądzę w rozpaczy.
Już nie mogę rozbudzić Twego ciała,
by pachniało naszą miłością.
Już niechcesz drżącej dłoni w zakamarkach
swego jestestwa.
Pożądanie wdziera się w mój umysł.
Głodna dotyku,
pozwalam Ci zasnąć.
Gdy krew we mnie pulsuje,
uciekam spadając z nieba
w ramiona Twej obojętności .
Przeszyj mnie miłością.
Raz jeszcze ostatni, jedyny
nim odejdę...
Mówiąc to z miłości...
Zraniona konfliktem zasad...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.