Na ławce w parku
Na ławce w parku scena się rozgrywa
taka:
Dziewczyna siedzi w pobliżu swojego
chłopaka
I mówi do niego zdań kilka prawie
płacząc.
Chłopak odpowiada, wcale się na nią nie
patrząc.
Dlaczego, dziewczę to rzecze, chcesz mnie
tak zostawić
I tym samym przykrość mi wielką dziś
sprawić?
Chłopak odpowie: a co masz na swoją
obronę
Bym miał z ciebie zrobić swą żonę?
Byłam dla ciebie dobra i miła
I nigdym innych chłopców nie lubiła.
Mogłabym za cię oddać swe życie
Gdybym tym mogła przedłużyć twe bycie.
Nigdy takich poświęceń bym nie wymagał
Nawet, gdyby mój żywot wiatr zagrożenia
smagał.
Poza tym mówisz, żeś innych nie lubiła
Więc czemu z moim przyjacielem żeś się
puściła?
To była chwila, był miły a ja samotna,
Tyś był daleko, więc czemu ta kara
sromotna?
Miałaś być wierna, tak obiecałaś
A obietnicy tej nie dotrzymałaś.
Wiesz koledzy moi o tobie mówią?
Że na lędźwi twej dumna jest dziara
A seks to jest jedyna twa wiara.
Są głupi! Wiesz o zeszłej zimie
Kiedy na lędźwi naszyto twe imię.
I po co to poświęcenie?
I po co to zaczernienie?
To miłości mej dowód!
Głupi podałaś mi powód.
Tak się oszpecić? Dlaczego
Skoro zdradziłaś mnie z moim kolegą?
Wstał chłopak z ławki i ruszył przed
siebie.
Czarne się chmury zebrały na niebie
I wrony krakały i deszcz zaczął padać
Ale dziewczyna nie skończyła gadać.
Zaczekaj mój miły, moje kochanie!
Nie odchodź ot tak, bo coś mi się
stanie.
Idź sobie dziewczyno! Nie chcę cię znać!
Idź, zanim w policzek będę chciał ci
dać.
Ależ kochanie, ja cię dalej kocham.
Gdy nie ma cię przy mnie to po nocach
szlocham.
I łzy płynęły ci wielkie, płynęły jak
kobrze
A mój przyjaciel w nocy robił ci dobrze!
Chłopak był zły i cały roztrzęsiony,
Zachowaniem swej lubej srodze
przerażony.
A ona zwyczajnie go nie rozumiała,
Bo dla niej „przygoda”
znaczenia nie miała.
I tylko czarny kot bardzo się zdumiał,
Przystanął, popatrzył, jakby go
rozumiał.
I przebiegł alejkę przed tą dziwną parą
I mruczał coś cicho swą tajemną gwarą.
Zrobił mi dobrze, to fakt, ale tylko raz
Więc to nie może mieć wpływu na nas.
Joanno, ty mu dałaś! I się nie broniłaś!
I tym samym moją miłość do siebie
zabiłaś.
Gdy tylko się dowiedziałem zacząłem rwać
włosy
I w głowie dało się słyszeć różne dziwne
głosy.
Podszepty ich, choć złośliwe, serio
traktowałem
I stąd wobec ciebie tak się zachowałem.
Ale rozważ, kochany, jeszcze raz decyzję
I nie zdawaj się teraz na swe chore
wizje.
Z myślami swymi strasznie się gryzę
Bo poczułem teraz umysłową bryzę.
Ale rozważ, kochany, moją miłość do
ciebie
I pamiętaj, że nie dbam teraz wcale o
siebie.
Zadbałaś tej nocy, której mój przyjaciel
Przyszedł do ciebie i ściągnął ci gacie.
Daj mi czas do jutra a dam ci odpowiedź.
Tymczasem biegnij do domu i kończ tęże
spowiedź.
Dziewczyna posłuszna, pobiegła do przodu
A chłopak usłyszał pisk samochodu.
Podbiegł i spojrzał - ona leżała
A krew płynęła z jej pięknego ciała.
On złapał ją szybko i w oszołomieniu
Krzyczał, aż podbiegł jakiś pan Gieniu.
Gieniu lekarzem był urologiem
I nie chciał by dziewczę spotkało się z
Bogiem.
Gdy Asia była już w pełni siły
Odwiedził ją z rana jej chłopak miły.
Asiu, wybaczam tobie, kochanie
I na przeszkodzie nic nam nie stanie.
Bądź moją żoną, wyrzućmy śmieci
Z naszego życia, i miejmy dzieci.
Ona mu szybko odpowiedziała
Tym samym rękę swoją oddała.
Wieczorem wino wypili z gazem
I tamtą noc spędzili już razem.
A więc drogi mój Czytelniku
Morałów mogę pisać bez liku.
Ale jeden chcę tutaj sprawić –
Jeśli chcesz dziewczę jakieś zostawić
Nigdy nie patrz w jej twarz zatrwożoną
Inaczej stanie się Twoją żoną.
Tych morałów naprawdę może być kilka, np.: 1. A więc drogi mój Czytelniku Morałów mogę pisać bez liku. Ale jeden chcę tutaj sprawić – Jeśli chcesz dziewczę jakieś zostawić Nigdy nie pytaj o radę brata Inaczej będzie z Tobą dzieciata. Nie wiem skąd ten „brat”, chyba tylko do rymu. 2. A więc drogi mój Czytelniku Morałów mogę pisać bez liku. Ale o co mi tutaj chodzi – Trzeba się szybko rozwodzić. To tak tylko dwa przykłady, żeby spełnić minimalne wymagania dla „kilku”. Pozdro dla Bysika – on wie o co chodzi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.