Na list pan mi nie odpisał...
Na list pan mi nie odpisał… Pan wie
który…
Pewnie uznał pan, że szkoda
atramentu…
Wiem, przyznaję, były w nim wierutne
bzdury…
Lecz to wynik w mojej głowie był –
zamętu…
Bo pan wtedy dotknął mojej
kobiecości…
A kobiecość mam wrażliwą, proszę
pana…
I dlatego ten list pana mnie
rozzłościł…
Ale dzisiaj już nie jestem
zagniewana…
Wczoraj znów widziałam pana na
ulicy…
Pan się spieszył i nie spojrzał w moją
stronę…
A ja właśnie w mej wiosennej szłam
spódnicy…
Takiej zwiewnej, pastelami
ukwieconej…
Tak liczyłam, że pan spojrzy – choć
przelotnie…
Lecz po chwili znikł pan już w przechodniów
tłumie…
Cóż… Za tamten list przepraszam dziś
stokrotnie…
Proszę, niech pan się postara mnie
zrozumieć…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.