Na Mazowszu slychać dzwon
Na Mazowszu słychać dzwon,
przywołuje,
dudni oddech,
w płucach wstrząs,
duchowe duchoty,
serce bije mocniej,
woda z krętych rzek, oplata jak warkocz,
ożywiając z dłoni dziewicy.
Drewniany Judasz błąka się po nocnym
lesie,
podgrzane świetliki wpadają do chałupy
gdzie jeszcze piecze się chleb,
dla gościa bez odkupienia.
Cycate mamony kradną niemowlęta z
ukwieconych kołysek,
pragną wiecznie dokarmiać.
Świątek frasobliwy ratuje dzieciny,
z rozdroża wszędzie ma blisko.
Pokutne dusze zapraszają do fałszywych
kaplic,
gdzie zapłoną ci ręce i głowa,
a na krzyżu wisieć nie będziesz.
Skrzypce pieją,
wiatrak rozkręca,
ogórki zagryzają.
kapusta kisi,
Wyschniętą z błota drogą zbliża się
procesja,
nadzieja w białe koronki,
przytulona kostucha,
rozwiane na wietrze włosy Matki Boskiej,
odziedziczone po babci,
na końcu zapach kadzidła.
Do okoła obsadzone pola,
karmimy ziemie i siebie nawzajem.
Na Mazowszu bije Polskie serce,
a ja przysłuchuje sie mu zawsze
pilgrzymując do domu moich Ukochanych.
Komentarze (2)
bardzo piękny i barwny obraz Mazowsza, który nosisz w
sercu :-)
ja też jestem z mazowsza i jest tak jak
napiałeś...pozdrawiam rodaka z moich stron..