~~~NA SOBOTNIEJ IMPREZIE~~~
Utulił uśmiechem,
pogłaskał spojrzeniem,
obdarował całusem,
rozgrzał szeptem
i było wtedy pięknie
i było wtedy ciepło,
atmosfera była coraz lepsza,
zabawa coraz bardziej grzeszna.
W półmroku miejsce to przypominało
piekło,
a my jak bezbronne anioły
przytulaliśmy się do siebie
i wciąż nam było mało,
może to tak być miało.
I było tak bardzo miło,
aż do końca imprezy
tańczyliśmy jak para najlepszych
tancerzy,
rozumieliśmy się bez słów,
więc czapki z głów....powrócimy tu...
lecz niestety już osobno,
bo piękne chwile trwają krótko.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.