Na Walentynki
Szedł święty Walenty,
nagle dojrzał zboże,
w nim sterczące pięty…
W lutym żyto? Boże!
Coś tu nie w porządku,
wbrew naturze przecież!
Od świata początku
zboże rośnie w lecie!
– Zimą już grzeszycie?!
Czas jest na to w lato,
by figlować w życie.
Sto rózg dam wam za to!
– Chociaż jesteś święty –
odciął mu się młody –
mylisz kontynenty.
Tu są antypody.
...
Poszedł precz Walenty,
rozpustą zgniewany,
dojrzał za zakrętem
domek odnawiany.
– Pracą świętujecie –
zagadnął murarza –
w tym zepsutym świecie
rzadko już się zdarza.
– Wszystko ma swą porę. –
Murarz zszedł z drabinki.
– Poigram wieczorem,
w pracy walę tynki.
Komentarze (28)
Tak już się czasem dzieje, Sturecki.
Bort - tego "walę tynki" nie znałem; sam wymyśliłem
rok temu. Tak myślałem, gdyż później zauważyłem już u
kogoś innego. Znaczy - ludzie czasem wymyślają to samo
niezależnie od siebie.
...a Walenty... na obchodzie mu stawiali,
nie dziwota więc, że wcięty ;)
Pozdrawiam.
GabiC - oczywiście. Trzeba częściej się uśmiechać niż
smucić. Jeśli jest jeszcze powód, to korzystajmy :)
AAnanke - tym razem tylko jeden homonim, połączony z
tytułem. Fraszka jest fraszką, nawet świąteczna ;)
Pozdrówka.
Mariat - przekażę ten uśmiech murarzowi ;)
APART-ON - to jest właściwa kolejność- wpierw praca,
potem przyjemność ;)
Uśmiałam się. Pozdrawiam :)
Na przykładzie niezrozumienia pomiędzy świętym a
pracownikami, co prowadzi do zabawnej sytuacji, wiersz
pokazuje, jak różnie ludzie traktują pracę i zabawę.
(+)
Dobre, dobre, Panie Zdzisławie :))))
I nawet to oklepane "walę tynki" pasuje tutaj, jak
ulał :)
A Walenty nieźle wcięty,
że pomylił kontynenty ;-)
Pozdrowionka :)))
:)) Wesoło.
Nieźle posiałaś i chociaż to luty, powinien być plon.
Sprawna fraszka i homonimy
Serdeczności:)
Uśmiech i brawa dla murarza.
Można i tak, najpierw praca potem przyjemności :D +
kłaniam się