Narcyz
To przez Ciebie tyle złości,
nie ma we mnie już radości.
To jest tylko Twoja wina
wykrzywiona twarzy mina.
To było latem
na mej półce razem z kwiatem,
twej osoby zdjęcie stało
sobą, Ciebie wspominało.
Nie chcę o nas nawet wspomnieć,
lecz nie łatwo jest zapomnieć,
naszych wspólnych dni i nocy.
Jak kamyczek prosto z procy,
wystrzelony w czas nieznany.
Tak jak ty - niepokonany.
Nie wiem, czy pokonać mi się uda.
Jeśli tak - to będą cuda.
Jak nie będziesz podziwiany,
to otworzą Ci się rany.
Więc powoli zaczniesz konać
i o pomoc bliskich wołać.
Lecz zastanów się porządnie
zacznij myśleć raz rozsądnie!
Nie masz bliskich więc oddanych
i przez Ciebie podziwianych.
To wrogowie są dziś Twoi
w pęt miłości silnej zbroi.
Mój Narcyzie ukochany
Już nie będziesz podziwiany
Bo gdy narcyzm Twój poznałam
to się szybko odkochałam.
narcyzom:)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.