Narkomanka
To była młoda, szczęśliwa dziewczyna
Nie paliła papierosów, nie piła też
wina.
Rodzice bezgranicznie jej ufali
Za dobre oceny, pieniądze dawali.
Niczego, nigdy jej nie brakowało
Miała wszystko, lecz było jej mało.
Z czasem zaczęła gorzej się uczyć
Z dziwnymi typami, po nocach się
włóczyć!
Ojciec i matka niczego nie podejrzewali
Nie wiedzieli, że córka szlaja się z
ćpunami.
A ona siedziała na ławce w parku
Razem z kumplami po siódmym browarku.
A pod ich nogami puste strzykawki,
Każdy z nich zażył po wielkie trzy
dawki.
Dziewczyna ledwo patrzy, źrenice ma
zwężone
Mogła cieszyć się chwilą, teraz życie jej
stracone.
Jedynymi pragnieniami dla niej: hera i
majka
Kiedyś jej życie to była piękna bajka.
Teraz płacz, ból i zakłopotanie
Pyta sama siebie „co ze mną się
stanie?”.
Lecz los okrutny sobie zgotowała
Uzależnienia, gdy w to wchodziła się nie
spodziewała.
Teraz próbuję skończyć z tym ćpaniem,
Jednak to problem, więc leczy braniem.
Dalej rodzicom nic nie powiedziała,
Bo przecież tak bardzo tego się bała.
I znowu kolejne noce nieprzespane
Młodzieńcze lata bezmyślnie zmarnowane.
Zaczęła żałować, że dużo ćpała
Przecież kochającą rodzinę miała.
Jedną złą decyzją wszystko zniszczyła
Niewinne marzenia niesłusznie zabiła.
Nie zostało jej, więc nic innego
Tylko uniknąć cierpienia złego…
Złoty Strzał…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.