NARODOWY APEL O SŁUCHANIU
11:35, Ten wiersz dedykuję mojemu mentorowi Stanisławowi Barańczakowi +)
To dla wszystkich słuchaczy,
Radia, telewizji, prasy.
Dla piewców, oraczy,
Masowej wizji, klasy,
Narodów, na grubszą skalę.
Niech przekręcą kurki,
Otworzą stronicę, tam ciurkiem,
Jak chyłkiem przez dzielnice,
Leci, sączy się wizja lokalna.
A przepraszam nadto słów,
Mowa winna być kanciasta,
Niż owalna, pełna swej głębokości.
Posłuchajmy więc wszyscy,
Nade wszystko proszę.
W swej spokojności, niepozornej.
Bo z pozoru i gwałtownej.
Życie pędzi jak bilety na wyścigach,
Ten upadnie, tamten się do biegu
wzdryga.
Nie, u licha wstrzymać oddech,
Niech nie zginie, niech zapłonie.
Ogień widoczny z każdej oddali,
Jak praca w rękach drwala,
Wciąż się pali i rwie.
Więc przyłóżmy ucho na chwileczkę,
Nim noc trzaśnie językiem milczenia.
Płomykiem trąci, zapali gwiazdeczki,
A wtedy wszystko pochłonie,
Niema artykulacja.
Bez wątpienia, drukarze snów rozpoczną
pracę.
I stuk i puk.. parę razy aż głucho,
Nie da się nic rzeknąć, myśli płyną
cichutko.
Więc umówmy się, że wkrótce nastanie
dzień.
Jak co rano żółty sekundant zapali
światło,
A to, czego dzisiaj,
Nie udało się złapać,
Umknęło jak złodziejaszek,
Jak księżyc zaszło.
Komentarze (1)
Miły utwór. Prosto napisany, ale ma coś w sobie, co
nie powoduje, że tekst ten jest jakiś mdły w odbiorze.
Pozdrawiam.