Narodziny
o zakłamaniu ukrytym pod maską tapety wielu twarzy dla świata...
Na próżno szukać zapomnienia
w rozkołysanym smutku nicości.
Mogę powiedzieć; nic nowego,
a jednak pozostają niedoskonałości.
Niejasne, z punktu wyjścia
promienie
słońca, rzucane mimochodem.
Gdy, chmura z deszczem jeszcze omdlewa.
Gdy, zorza wzeszła dla płodu.
Gdy, może gwiazdka z nieba oddaje,
istoty westchnień, miliony.
Gdzie może, inny świat, pozostaje -
dla świata tego, zamglony?
Gdzie człowiek Boży, bardzo pochmurnie,
przerabia prządkę istnienia?
Gdzie, może dumnie, kroczysz podwójnie
drogą, alejek tworzenia.
i pogubienia się w tym wszystkim. Braku szczerości, zatraceniu w znaczeniu słowa miłość. Zamość (z obserwacji...)
Komentarze (5)
prawdziwe słowa.
Trzecia i czwarta zwrotka ma zawirowania, które nie są
zbyt zrozumiałe, ale to zapewne ma swój cel. Jawna
prawda w wierszu, jak w słowach "Tysiące twarzy, setki
miraży" - większość ma maski na każdy dzień, na każdą
okazję. To przykre jest.
Ćwicz. będą z Ciebie ludzie. wiersz mi się naprawdę
podoba.
Tak! jest to melancholia Świat jak przedpiekle i
niedoskonały wszystko westchnieniem ale może
są światy podwójne i podwójnie w tym wymiarze idziemy
Popraw niejasny Ładny wiersz zainteresował, bo sens
życia mieści się też w niewidzialnym Pozdrowienia:)
Powtórzenie - może - trochę mnie wybiło z rytmu,
reszta ciekawie napisana :)