Natka niejadka
Pod szesnastką mieszka Natka.
Natka straszna jest niejadka.
Ja na obiad mam żeberka,
A ona skórkę od serka.
Kiedy jadę na wycieczkę,
Biorę pięć kanapek w teczkę,
Natka bierze za wałówkę
Jabłko, marchew i makówkę...
Głód ją dopadł. Nie przelewki!
Zjadła Natka dwie rzodkiewki,
I nie poprzestała na tym:
Jeszcze jeden liść sałaty.
Teraz leży, prawie kona,
Bo taka jest objedzona.
Wszyscy śmieją się, że Natka
Niebywała jest niejadka,
Stąd się nawet plotki wzięły,
Że dziewczynie zarósł przełyk.
A Natka: - Skończcie przynudzać!
Ja po prostu się odchudzam.
Nie chcę być jak pewne damy,
Tłuste jak hipopotamy.
Chcę być śliczna jak Bardotka,
Jak angielska Twiggy wiotka
Ideałem być dziewczęcia,
Lecz jak znajdę swego księcia,
Gdy się spełni me marzenie,
To się rzucę na jedzenie.
Na weselu wciągnę prosię
I kotletów sześć, czy osiem,
Ile się pomieści w pysku,
A kanapek z pięć półmisków.
Ananasy i kiełbasy,
Gruszki, figi i ostrygi,
Podpłomyki i befsztyki,
Balerony, korniszony...
Kiedy chłop już znaleziony,
Mogę ważyć cztery tony!
Komentarze (19)
Mężczyźni z kolei jak starają się o kobietę, to
troszczą się o płaski brzuch i zachowują się
nienagannie.
Po ślubie wyrasta im pod klatką garb, w łożu
małżeńskim puszczają bąki. :)
Z przyjemnością przeczytałem.
Niestety, tak to się dzieje, że szczupłe panny, po
ślubie (nie zawsze oczywiście) przestają o siebie
dbać.
Fajny wiersz, jako przestroga.
Pozdrawiam serdecznie :)
teraz mogę iść spać spokojnie po przeczytaniu Twojego
super wiersza ...
:)