Nazwany
Nazwany
źrenica nieba jak tarcza
pod ciemnej chmury powieką senną
uwięzionych na rzęsach obrazów
w dłoniach skrzydlatych nadzieja
uwolniona miękką linią horyzontu
pomarszczonej tafli jeziora
nierównym idę krokiem
korytarzem obudzonych fioletów
zamknięty w bańce letniego zmierzchu
ukrzyżowany czerwienią ostrych paznokci
zapachem ciała otwartego na przypływ
w łuskach niewypowiedzianych słów
na jasnej twarzy prześcieradła
w atłasowej kipieli
na progu nocy nazwany
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.