NEONY
"Gwiazdy niby łyżwy krzeszą śnieżne iskry, cudów blask." Joseph von Eichendorff
moja miłość szła do nieba – drogą
Mleczną,
zostań, poprosiłam – jesteś mi
potrzebna,
uwij gniazdo na poddaszu,
przysiądź w cieple abażurów,
i wysłuchaj frasobliwych rozmów,
złotość i niebieskość oddam na pożytek
lepszy,
lustrom namaluje usta,
tylko zostań,
daj mi skrawek nieba,
niech zawieszę go nad lampą,
od tej chwili już nie jestem sama sobie,
tylu mam przyjaciół,
co na pastwach traw,
tylu mam przyjaciół,
co gołębich stad,
ja mam nawet przyjaciółkę,
jaskółkę smagłą,
co za słońcem wraca wiosną,
ja mam nawet kolegę,
skarbnika z kopalni,
co strzeże porządku w chodniku,
całe dzionki drzemie w puchu białym,
wieczorami śpiewam arie z kurantem,
na wierzchołkach świerków witam ranki,
mam jeszcze wspomnienia,
dobre jak chleb z miodem,
- kiedyś się odważę sięgnąć po nie,
mam jeszcze krztyny marzeń,
pełne finezyjnych obrazów,
- kiedyś nabiorą mocy i mnie oślepią
mam jeszcze psa sąsiadów,
dach dla kota,
zgraje białych myszy,
okna vi za vi oazy,
coś tam, coś tam brzasków do witania,
uśmiechów do rozdania,
książek do przeczytania,
wierszy do napisania,
i mam coraz bliżej...do poddasza,
...nie jestem samotna, absolutnie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.