Nic nie potrafię
Nie umiem już przebaczać. Jakże bardzo stałam się jałowa. Tak proste słowo jak „dziękuję” Nie przechodzi mi przez usta. Ból zwiera je w cichym milczeniu. Nie potrafię już uśmiechnąć się do dziecka, co bawi się beztrosko na chodniku. Kiedy przechodzę obok niego, przeszywa mnie lęk i chęć odwrotu. Tak boję się, że mnie dotknie, że radośnie zawoła i spojrzy w me oczy. Zapomniałam jak się kocha, Jak myśli się o kimś gorąco i z tęsknotą. Nie umiem już dotknąć, wciąż drganie w mych dłoniach. Moje opętanie... Wciąż walczę ze snami, ze zmierzchem, zza baru i zawsze przegrywam. W konwulsji i pocie otwieram swe oczy, już z nikim nie mówie, tak bardzo się boję, nie wiedząc dlaczego to zrobilam sobie. Czy ma to jeszcze znaczenie?Chyba chciałam żeby ktoś pokochał...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.