nie będzie ekspresu do nieba
Walczyłem.Nie wiem,czy to dlatego,czy mimo
tego,horyzont stracił barwę czerni,
oblał sie purpurą,Anioł zawrócił,zszedł z
wzgórza,podniósł krwawiące serce.
Przytulił,zagoiły się rany,słońce przestało
gniewać,
nie wiem,czy wciąz śnię,ale się
uśmiecham.
To wszystko tak szalone,zwolnimy,postoimy
trochę,
zaczerpniemy powietrza,przy sobie.
Boże!Jesteś!Obudziłeś się?
A może to był Twój plan?Miałem ją
stracić,by teraz wiedzieć jakiej miłości
chce?
Cisza unosi sie w powietrzu,jak pytanie o
następną stację,
lecz nie zadam go!Już nie chcę Cię
stracić!
Patrzę w niebo,nie ma gwiazd,lecz wiem,że
patrzysz Boże,zapraszasz tam,gdzie chciałem
iść,teraz mi pozwolisz.
Pragnę się odnależć,prosiłem,błagałem,o
skrzydła,choćby używane,
dostałem,więc uczę się latać.
Kocham i tęsknię,milczę i trwam,
jest dobrze,nie musi być pięknie,wystarczy
nam.
Powoli i dobrze,bez ekspresu do nieba,
tym razem może się uda,zawsze ostatnia
umiera nadzieja.
Tym razem służy,nie nienawidzę jej,
potrzebuję,jak Ciebie Aniele...postaram
się.
Nie powiem,że kocham,sama przeciez
wiesz,będziesz to czuć,
ie powiem,że brakuje mi Cię,zobaczysz w
smaku mych ust.
Nie będę nosił na rękach,poprosisz,jak
przyjdzie ochota,
nie będę pytał,czy już,powiesz,gdy
pokochasz.
Powoli,dla Ciebie,dla nas,my,
jedność serc,jedno pragnienie,by razem
być.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.