nie dość że
czemu mnie znów na dobranoc
zasmętną dumką kolebiesz
aż senność się rozmyśliła
po tak żałościwym chlebie
pewnikiem już dziś nie przyjdzie
bo całkiem się zestrachała
gdziesik zawisła niebożę
na czasu rozeschłych ramach
kto mi zaplecie hamak
z pomataczonych wątków
w bredzidła myśli owinie
do końca czy od początku
I po cóż tę śpiewkę losie
na jętkach molowych stroisz
nie dość że nażyć się nie dasz
to jeszcze mi skąpisz roić
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.