Nie mam czasu nawet, żeby o tym...
Biegnąc przez życie samotnie, z brakiem przyjaciela bolącym coraz mocniej...
Mówisz, że masz dość tego wszystkiego,
że chcesz spokoju, szczęścia swojego,
Ja też go chce dla Ciebie i tak samo dla
siebie,
Tylko co mam zrobić, gdy Ty jesteś moim
szczęściem?
Wiesz, że cierpię i twierdzisz, że to za
Twoja sprawką,
mi jednak wydaje się, że jest to pewna
niedokładność,
Powinienem zapomnieć o Tobie dawno,
zapobiec wspomnieniom, a miałbym za co.
Powinienem ja być katem i mogłaby wina
spłynąć na mnie,
Ale jednak nie potrafiłem, bo chciałem
mówić Ci Skarbie...
I w tym jest Twoja wina, że wypłynęła ze
mnie dawka szczerej miłości,
Sprawiłaś, że chciałem się budzić, by może
gdzieś spojrzeć w Twoje oczy.
Nie chcesz wrócić, bo bez sensu kochać z
litości...
Masz racje... lecz ja chciałem znaleźć w
Tobie trochę prawdziwej miłości.
Wiersze sprawiają Ci wyrzuty sumienia -
niepotrzebnie,
To szczerość, samo sedno, zwyczajnie to co
siedzi we mnie...
Chciałbym być szczęśliwy z wzajemnością,
Mieć kogoś z tą samą przyszłością,
Chce mieć jedną, która będzie jedyna,
By jej imię brzmiało Lidia...
Może ja jak i Ty znajdziesz kogoś i go
pokochasz,
Na razie me uczucia są inne i właśnie je
czytasz,
Nie mogę być z Tobą, ale chce Cie
spotykać,
Chce widzieć jak się do mnie uśmiechasz.
Przecież to tak niewiele, namiastka mojego
szczęścia,
A ty możesz mi ją dać i dobrze wiesz
jak...
Bo wystarczy jeden uśmiech i jedno
spojrzenie,
Wróci szczęście i znów będę w moim niebie.
I'll be right here waiting for You...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.