Nie obiecuj
Gdy dłonie, oczy i usta
Same ze sobą zostaną,
To zrodzą się obietnice
Zanim nadejdzie rano.
A szept będzie je kołysał
W ufnych kołyskach z wiary,
Na świat bliźniaczym rodzeństwem
Przychodzą od czasów prastarych.
Są takie naiwne i gołe,
Na ustach się lubią przewijać,
Najlepiej się czują w sypialni
I żadna z nich nie jest niczyja.
Lecz jeśli okrutnik czas
Beztroską zarzuci jak wełną,
To pomrą tak beznadziejnie
Nim w ślicznych kształtach się spełnią.
Pochowasz je w starym albumie
W pamięciach między czymś gładkim,
Nie było dla nich ratunku
Nie mają juz ojca ni matki.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.