Nie poddaję się starości....
Co to za okropne czary –
w ciało starszej kobiety,
wciśnięto moją duszę młodą.
Otwartą mam głowę,
sensownych myśli pełną.
Wyobraźnię rozwiniętą.
Bystry polot w myśleniu.
Tylko mam kłopot
po schodach chodzeniu.
W lustrze widzę kobietę
siwą, zadbaną, uśmiechniętą.
Oczy pełne melancholii.
Nutka smutku w nich się tli.
Uśmiech radosny,
od lat niezmieniony.
Zupełnie jak za czasów
młodości.
Tylko już beztroskie
dziewczę zginęło
w otchłani przeszłości.
Czas zabrał urodę,
zewnętrzne opakowanie.
Wspomnienie tych lat
na zawsze zostanie.
Serce i dusza
nie poddały się starości.
Nadal pragnę
bliskości i radości.
Przyjemność sprawia kontakt
z młodymi ludźmi,
to chęć do życia budzi.
Komentarze (3)
Rewelacyjny wiersz, pozdrawiam :)
Przepraszam życia.
Ja też tak zawsze uważam,że jestem młoda i to
zapominanie się dodaje mi chęci do ż. Czego nie lubię-
lustra. Pozdrawiam serdecznie.