Nie ruszam w tango
Więcej ludzi utonęło w kieliszku niż w morzu. François de La Rochefoucauld
Coś pękło, osiągnęłam nirwanę
niepamiętania.
Sześciopak nie gapi się kiedy otwieram
lodówkę.
I trzęsę się jak z Parkinsonem, dostaję
pierdolca,
nie mam ochoty na nic, pocę się niczym
świnia.
Śniadanie na kaca - strach i lęk, kołatanie
serca,
skoki ciśnienia - nie modlić się nie
umiem.
Wątroba jest moją piętą achillesową
–uciska.
Co jest dobrego w niepiciu,jeśli nie utrata
wagi?
Organizm szaleje,chcę zasnąć,głos z tyłu
mówi
nie usypiaj,bo umrzesz.Wóda wyłazi z potem.
Strach i lęk.
Nie spodziewałam się tak szybkiej
reakcji,
a podobno to nawet początek nie jest – jaka
jestem?
To okropne uczucie, miotam się między
skłonnościami a determinacją,
genami a przeznaczeniem, wolną i nie wolną
wolą. Ja – pajęczyca w sieci uwikłań.
Co dalej?
Trzy drinki plus paracetamol w jednym
koktajlu – Nie!
Udręczona w stumilowych butach uciekam,
dalej i dalej w fazie REM omijając zakusy.
Wiem, nie rządzi przypadek.
J.G.
2018-0214
Komentarze (18)
++:))
++:))
O rany! Dobrze oddana (chyba, bo nie piję) próba
zerwania z alkocholowym ciągiem. Wytrwałości życzę
peelce.