Nie tak bardzo straszna...
Moja brzozka ukochana
znow na bialo sie ubrala
i od rana strojna dama
napuszona i...nie sama...
Bo na drzacych jej galazkach
chmara ptaszkow siedzi,
podsypuje im ziarenka-
rozcwierkanej tej gawiedzi...
A sloneczko swym promyczkiem
usmiech nam przesyla,
wcale nie tak bardzo straszna
musi byc ta zima...
I nie bardzo mrozno,
gdy cieplosci w sercu,
nie-zziebnieta dusza
dary ma w kobiercu...
Przynosi radosna nadzieje
na cieple,wiosenne oddechy,
na przyloty ptakow
z krain przedalekich...
Ma takze w swym koszu
usmiechy promieni,
wie dobrze,ze wiosna
wkrotce zime zmieni...
No i-popatrz-tez slicznie,
gdy za oknem sople,
w slonca blasku oczy ciesza
diamentowe krople...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.