Nie wywołuj wikla z lasu, ...
Poszła baba do obory, by wydoić krowy,
(mleko jest to napój smaczny i podobno
zdrowy);
gdy wstawała od ostatniej, wiadro potrąciła
i do mleka rozlanego dupinę wsadziła.
W dom ze złością wparowała, ciuchy brudne
zdjęła:
- Oby tą cholerną krowę, wnet zaraza
wzięła.
Co ją doję, coś rozwalam, chyba jest
pechowa;
muszę wziąć tabletkę jakąś, bo mi spuchła
głowa.
Nie wiedziała, że dopiero to jej głowa
spuchnie,
jak wiatr wprost do jej chałupy i obory
wiuchnie,
wraz z wiuchnięciem do jej domu wprowadzi
zarazę,
tę o którą poprosiła, gdy miała urazę.
Krowa w trzy dni po przybyciu zarazy się
zmyła,
długo po niej baba w piersi jak mogła się
biła
i gadała jaka głupia, że na głos myślała
i gadaniem tym swym głośnym zarazę zwołała.
Tak kochani, prośby ślijmy, jeno nie do
licha,
aby w domu zawsze była pełna mleka micha,
gdyż wywołać wilka z lasu, to nie żadna
sztuka,
gorzej gdy, ten wilk prościutko w nasze
drzwi zapuka.
Komentarze (17)
ciekawa i mądra bajka pozdrawiam
Zabawnie z mądrym przesłaniem. Trzeba zawsze ważyć
słowa przed wyrzucieniem :)
Kiedyś moje jedno,, spadaj,, zawaliło świat...
Pozdrawiam serdecznie :*)