Nie zmieniło się nic
Coś uszło ze mnie nagle,
jakby w duszy z hukiem trzasło.
Coś mnie odbiło od dna,
w determinacji fal zgasło.
Właśnie w kipieli morza,
gardziłem życiem bez celu.
Na dnie nie było Boga,
nie było światła w tunelu.
Ciemność zatarła zmysły,
płuca pękały w milczeniu.
Strach mnie od mułu odbił,
poddałem się przeznaczeniu.
Znowu złapałem oddech,
w głębi utonęły żale.
Jednak z drugich narodzin,
jakoś nie cieszę się wcale...
...a woda taka zimna na dnie.
Komentarze (19)
Na początku sprawy porządkowe:
- po znaku przestankowym – zawsze spacja,
- zapisywanie tekstu w zwartym „bloku” utrudnia
czytanie.
- dobrze byłoby podporządkować tekst jednemu czasowi
gramatycznemu.
A na koniec (po raz pierwszy) przyznam się, że nie
przeszkadzają mi rymy gramatyczne, gdy tekst uderza w
„sedno”. Pozdrawiam.
Ciekawy tekst. Zwykle ludzie, którzy ponowie się
narodzili, potrafią docenić życie, a peel nie(może
jeszcze zacznie się nim cieszyć). Miłego dnia.
Życiowy wiersz, dobrze i realistycznie napisany, ja
bym się cieszyła, że się odbiłam z dna na miejscu
peela, choć czasem tak bywa, że zmiana, mimo że na
lepsze nie cieszy...
Pozdrawiam serdecznie:)
interesujący wiersz i spojrzenie... relacje
samobójców, którzy zostali odratowani czy odratowańcow
ze śmiertelnych, nieszczęśliwych sytuacji, są rożne i
wcale nie rzadkie jest rozczarowanie, że nie zmieniło
się nic, bo śmierć nie rozwiązuje niczego... zmienić
możemy tylko my, i to zmienić nasze do życia podejście