niechcący
kolejny siny
poranek
me oczy
zapłakane
jeszcze
sen smutny
przyszedł
z deszczem
nocą
nie cofnę
go żadną
mocą
nie mogę
łzy
o zimną
podłogę
rozchlapane
wzrok
w lodowatą
wbity ścianę
pytający
i nagle
jakby
niechcący
wychodzi słońce
autor
dorato
Dodano: 2007-02-10 18:28:18
Ten wiersz przeczytano 440 razy
Oddanych głosów: 12
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.