Niechciana miłość...
Wciąż w cieniu
Setki razy umieram w milczeniu...
Chowając się w zakamarkach domu
Cicho płacząc po kryjomu
Za uśmiechem skrywając żal
W snach uciekając w dal
Nie czując już siły
Tak stoję u szczytu swej własnej mogiły
Podążając wciąż w mrok
W ziemie wbijając wzrok
Nie mając pozytywnych snów
Pogrążając się w samotności znów
Z serca próbując zrobić głaz
I zapomnieć jeszcze raz...
Byłeś tym komu powierzałam sekrety
Teraz nie mogę niestety...
Ty pokochałeś mnie
A ja niestety nie...
Komentarze (2)
Jesteś bardzo romantyczną osóbką :)
Znowu piękny wierszyk.
Pisz pisz ;)
Jak na debiut to przyjemnie się czyta, witam i życzę
powodzenia