NIEDOKOŃCZONY LIST DO B.
Misti, dziękuję bardzo, teraz jest lepiej :).
Fale zdarzeń ciągną za sobą
konsekwencje,
wspomnienia. To jak rano wspólnie
otwierałyśmy
listy i tłumaczyłam, że kiedy opuścisz
miasto,
zostanie na ścianie tylko niedomyta
plama.
Pamiętasz, Bonnie tamten wieczór?
Michael w tle, za oknem gasło i
samochody
przecinające ulice. „Nieco
szaleni” – mówiłaś,
ale coś w tobie pękło, ktoś wdepnął nogą w
szkło
(nigdy już się nie zrosło). Dziwne, byłaś
spokojna,
może to dzięki wakacjom, tego nie wiem.
Pamiętasz, Bonnie tamten wieczór?
Komentarze (18)
jako staruch tknięty sklerozą , węszę być może
fałszywe tropy, i kojarzę ze zgrozą;
Bonnie & Clyde? chyba , że to mnie coś
napadło(chętnie napadłbym na bank)
Wiersz bardzo dobry, ładny klimat, popieram tez uwagi
MISTIQUE. Pozdrawiam
Tokio, dziejej "toś" robi za psuja, może by tak:
"kiedy opuścisz miasto..." i dalej... "to dziwne" bez
"to" i " może to dzięki..." bez "to". przemyśl, szkoda
wierza. ale się nawymądrzałam, zdziel mnie po łbie
patelnią ;). ściskam serdecznie :)