Niedzielnym światem.
Za starymi kratami,
malujesz mi wehikuły zielonymi stopami.
Z bladości nóg zrywasz mi słońce
by żadna obca warstwa mnie nie okryła.
Paprocią zamiast teńczówek
płynie pod kocowa siła.
Ściągasz z myśli ołówek,
prosząc o kawałek nieba
Nic oprócz ciał,
nic nam nie trzeba
Już nie wiem czy mrówka,mnie smyra
czy Twoje palce,
a nie chce sie odrywać
Czy mnie zje Twój dotyk
czy przyjaciel z trawy
wystarczy ze mogę rano pić z Twych ust
orzeźwienie kawy
a w nocy dostać ciała uśpienie
palcem za uchem-ukojenie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.