Niekiedy...
Nie mam chleba,
ale do ziemniaków go nie trzeba.
Nie mam na leki,
ale nie pójdę do apteki,
bo „Ręce które leczą”
żylaków mi nie zniweczą.
Nie mam aparatu słuchowego
i co z tego? Przynajmniej nie słyszę,
czego nie chcę słyszeć.
Nie mam okularów,
ale...jeszcze...piszę, czytam.
Za to mam grosików dziesiątki,
ba, całe stówki, które wymieniam
w Biedronce na złotówki.
I czy to nie jest chore;
żeby kupić małe co nieco,
to trzeba groszy spory worek?
Komentarze (2)
Też mam taki duuuży worek.. na wesela sióstr
zbierałem..a tu masz, proboszcz zabronił :(..Chętnie
odstąpię :).."Ręce, które leczą" doktora Bąka widać
znane..blisko.. M.
witaj basiu, masz racje to wszystko chore,
czasem i o grosiki trodno i co wtedy?
ładny, smutny wiersz.
pozdrawiam serdecznie