niemożliwe
myślę że
tam gdzie nie biją dzwony
można być sobą
dotykam ścian oczami
i koniuszkami palców
kościół za oknem
wybija pełną godzinę
przypominając o mszy
nie mam na tacę
nie pójdę
nie mam czystej białej bluzki
nie pójdę
na ulicach porozstawiane są
perkusje
karetek pogotowia
przechodniów
instytucji
słońca które ma ochotę uderzyć
w talerz
wydobyć blask
dźwięku
w tym hałasie żaden dźwięk
nie ma blasku
fanfary oddalają mnie
od centrum
nie znam nikogo kto tam jest
i puszcza fajerwerki
dotykam ścian
otwartą dłonią
przykładam usta
do odpadającego tynku
za oknem eksplodują wulkany
ogień z nich
zajął firanki
maluję wiersze palcami
PŁONĘ
myślę, że tam gdzie nie biją dzwony
jest niemożliwe
Komentarze (30)
Wiesz co .... mam dosyć... za dużo kropek... wk...rwia
mnie to... przepraszam....
Żebym aż tak odnalazł się w Czyimś tekście ?
Niemożliwe :-) "... tam gdzie nie biją dzwony... "
wszystko jest najpiękniejsze :-) Pozdrawiam
najcieplej, pa
Niesamowity - pozdrawiam Marto.
Myślę podobnie...
Poza tym jak zwykle zatrzymujesz swoim rozpoznawalnym
stylem Marto, bez nicku wiedziałam, że to Twój wiersz
:)
Serdeczności ślę:)
ciekawy pełen metafor udany
pozdrawiam
Wspanialy wiersz Marto, klaniam sie:)
przeczytany
Piękny wiersz.
Ostatnio dzwony na trwogę biją,
jakże mało osób je dziś słyszy,
prawdę o naszej przyszłości kryją,
na razie naród ciągle milczy...
Smutny wiersz na czasie. Pozdrawiam. Miłej soboty :)
Więc komu biją dzwony? Jak nie tobie Marto!
Pozdrawiam słonecznie.
są wiersze które rozsadzają od środka
Jak zawsze swietnie Pozdrawiam serdecznie :)
Stan podmiotu lirycznego przyrównałabym do egzystencji
motyla, który trzepocze skrzydłami w zamkniętym
otoczeniu czterech ścian. w takiej samotni człowiek
bije się z własnymi egzystencjalnymi
rozterkami...pytaniami...W takiej ciszy rodzi się
poezja...
Jak dla mnie, niesamowity.
Pozdrawiam, Marta :)
Zamknięta w środku, jednak Twoje wiersze są częścią
tego całego rozgardiaszu na zewnątrz.