Nieobecna (moja miłości...)
Ona zawsze
miała niewidoczne
kwiaty we włosach
targały nimi
wiatry..
i burze
Zasypiała powoli
patrząc jak gaśnie
ostatnia świeca
pozwalająca ludziom
spać spokojnie..
Swoją dłonią
okrywała sieroty
leczyła rany
tamowała serca
Była natchnieniem poetów
sprzed milionów tysiącleci
nim powstała ziemia
a planety zaczęły się poruszać...
Była niedokończoną historią
pragnieniem kochanków
celem każdego życia
i chyba najdłuższą drogą
Moja miłość - była chorobą
na którą nikt nie znalazł lekarstwa
i trudno powiedzieć, nawet w XXI wieku
czy jest postacią pozytywną
czy okrutnym żartem świata...
....
??
Komentarze (2)
na tą chorobę nie ma lekarstwa i raczej nikt by się
nie chciał z tego wyleczyć
ładnie ubrałaś emocje w słowa. podoba się