niepełnosprawny poeta
Niepełnosprawny poeta
zbyt odrażający by być
wzdłuż brzydkiej twarzy
niekończąca się pryszczy nić
widać, że chce coś zmienić
zbyt roztrzęsiony by wiedzieć co...
jest zbyt ohydny by być kimś
zbyt rozmarzony by wierzyć w to...
wyjmuje z torebki puder
ukrywa setki blizn, ran
i od stóp do głów jest parodią
lecz czego, nie wie nawet on sam...
Świetnie, nie dajcie mu szansy,
za minioną sobotę - na śmierć!!!
kto bez winy, ten tylko rzuci kamień,
kto winny, rozwali mu łeb!
i stanął, i wiedział, że kona
ze smutkiem i żalem przyjął swą dolę
a każde słowo - kamień
niczym pieczęć, odbiło się w czole
no cóż, kolejny wędrowiec
wpadł półżywy do ogromnego dołu,
i tylko ślad kamienia na skroni
odróżnia go od martwych ogółu
niepełnosprawny poeta
zmieniony w kupkę popiołu
odrodzi się, wstanie jak Feniks
wróci z piekielnego padołu
i wstąpi między obcych
już bez ran, zmarszczek czy blizn nawet
cienia,
i tylko po jednym go poznasz
na skroni - znak w kształcie kamienia.
To co pierwotnie silne, z czasem rozpada
się
Lecz to co delikatne i słabe, umacnia się z
każdym dniem
Nie bój się więc siły, każda słabość swą
ma,
Lękaj się raczej słabości, bo ta zawsze
rozkwita....
Crazy was
Gwiazdeczko KOCHAM CIĘ
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.