Niepewny chwyt brzytwy
Sznur jutowy, obol oraz litr taniego
blendu.
Połowa na przebłaganie wahań,
reszta dla płaczek
lub na kaca,
bo przecież ta przeklęta nadzieja
ma maniery rozpieszczonego dziecka,
co uczepi się łydki i w histerię
wplata roszczenie.
Cisza, ja i litania zadr to dobry plan
na porządnie przespaną noc.
A nie lepiej odłożyć dramat na wtorek?
Będzie święto, zapamiętają.
Przyszłaś, marudo, w momencie,
gdy pożegnałem się ze świtem.
I mam być ci wdzięczny?
Drugi raz nie uwierzą, że wyparował
smutek,
i że nie trzeba włączać alertu, gdy
nagle
naszła mnie ochota na garażowe
rewolucje.
Rozluźniam i schodzę, jakby było do
czego,
i jakbym w coś wierzył.
Komentarze (26)
cięte
Wierzę w życie... a nawet w życie po życiu...
Pozdrawiam
Valanthil zatrzymał mnie ten wiersz. Bardzo na tak.
Pozdrawiam serdecznie
Obrazowo. Ucieszyłam się, że ta "maruda" przyszła i
peel zmienił zdanie co do "garażowych rewolucji".
Pozdrawiam:)
Każdy w coś wierzy...
Jednemu to dodaje skrzydeł, a innego ciągnie w dół...
Pozdrawiam z uznaniem!
Witaj.
Dobrze.że Peel rozmyślił się, “rozluźnił się i
zszedł”, a mogło skończyć się tragicznie.
Mocny jak dla mnie, przekaz wiersza, chociaż Peel,
troszkę ironizuje, ale z życiem, nie igra się.
Pozdrawiam.:)
...dramatyczne rozważania,ale warto wrzucić na luz i z
nadzieją bardziej do twarzy...pozdrawiam serdecznie.
Dlatego warto wierzyć...
Pogodnego weekendu:)
Tytuł mnie ściągnął do Twojego wiersza, który okazał
się bardzo smacznym, choć do mnie przemawia jako
wiersz nie tyle co tragiczny jednak z pewnością
ironiczny. Ironią pachnie z daleka zarówno życia jak i
śmierci a także samotnością człowieka, mimo wszystko
pełną nadziei ale też strachu w letargu rutyny.
Pozdrawiam
łydki uczepiony, pies rozżalony.
Pozdrawiam serdecznie
Wisielczy klimat. Jeśli to sen to strach zasypiać.
Niech się darzy :):)