Nieuchronność
Tak długo trwała ta choroba,
aż wszyscy się przyzwyczaili.
Czasami bagatelizować
wręcz zaczynali, by po chwili
zdać sobie sprawę z jej powagi
i tego, że nie będzie lepiej,
bo ona zniszczy i osłabi,
a w końcu wyśle w głąb pod ziemię.
Pamiętam, przyszła taka chwila,
gdy myśl dopadła mnie prorocza.
Nikomu jednak nie mówiłam,
że zobaczyłam śmierć w jej oczach.
autor
krzemanka
Dodano: 2015-01-08 12:58:46
Ten wiersz przeczytano 1992 razy
Oddanych głosów: 49
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (57)
czasami jak sie przyczepi do kogos to lazi, lazi az
swoje wylazi...nie kazdy ja widzi ale wielu wyczuwa
jej obecnosc, smutne ale prawdziwe.pozdr
Dziękuję serdecznie nowym gościom za komentarze.
Dobranoc.
świetnie ujęty trudny, a pospolity temat* pozdrawiam
Smutna refleksja pięknie ujęta w wersy...
Pozdrawiam cieplutko.
umieranie jest samotne. a nie musi być. ładna
refleksja.
Przekazuję Wam MIŁOŚĆ BOGA OJCA WSZECHMOGĄCEGO i
JEZUSA CHRYSTUSA
PANA NASZEGO!
Tam gdzie podążam tylko ONA MIŁOŚĆ STWÓRCY jest mi
potrzebna.
Pokój z WAMI
Ciekawy wiersz pozdrawiam
Dziękuję lotko i alino-alu za komentarze do wiersza.
Miłego dnia.
-- oj tak, do choroby można się przyzwyczaić i
traktować ją jak codzienność... wiem coś o tym...
miłego dnia :)
Pamiętam...
Poruszający, przejmujący...
Pozdrawiam krzemanko :-)
Dzięki mixi. Pozdrawiam.
Bardzo trudny temat, przed chwilką komentowałam wiersz
o śmierci dziecka, u autora smętny wojtek i jeszcze mi
ciarki chodzą po plecach. Pozdrawiam duszku:)))))))))
Tobie także ewito dziękuję, za podzielenie się
wspomnieniem i refleksją. Miłego dnia.
Dziękuję AAnanke i Zofio za komentarze. Miłego dnia.
Człowiek jest jak mgła, żyje i się rozpływa. Strach
przed nią jest dla nas paraliżujący. Poznałam ten
strach podczas ciąży zakończonej cesarką z
powikłaniami. Byłam na tamtym świecie, błądziłam
pośród czystych i słonecznych łąk zielonych, gdy mnie
obudzili, byłam zła na ten świat, lecz mam syna już
lat 20, którego uratowali lekarze. Jadąc na operację
prosiłam o życie, odpowiedziano mi, że jestem w
dobrych rękach i zasnęłam. Pozdrawiam Krzemanka.
ach ta śmierć