nieuleczalni
choć wodziłam po kapryśnych twarzach luster
przekraczałam źrenice brodząc tylko po
kostki
oddzielałam chabry od złota. skąd mogłeś
wiedzieć
że stopy mam czujne. zaszła nimi daleko
moja instynktowna przebiegłość
na spuchniętych od kłamstwa policzkach
nie zadziała mikstura z nas
Komentarze (14)
Metafory jak spod różdżki, same Ci chyba spływają :)
Oczywiście ta toksyczna.
Nic tak nie rani... jak miłość.
zakończenie wiersza super - cieplutko pozdrawiam:)
Podoba mi się, dobry z ciebie psycholog i ładnie
ubierasz w słowa różne stany emocji, jak tutaj.
Pozdrawiam :)
Prawda:)
Pozdrawiam.
Bardzo dobry przekaz. Treść ineteresująca.
:)
chyba nie ma szans na wyleczenie, bo oszustwa się nie
ukryje,
/Kiedy ktoś ustami wypowiada kłamstwa, często
prawdę mówi oczami./ A.Christie
To prawda, "nie zadziała". Pozdrawiam
Jak zawsze niezwykłymi metaforami zmuszasz do wnikania
w sens każdego słowa. Miłość, uczciwość,
rozczarowanie. Pozdrawiam ciepło
Ciekawie...tak na kłamstwo jeszcze nie wynaleziono
żadnej mikstury.
na spuchniete policzki żadna mikstura nie pomoze Nam
pozdrawiam:)
Podoba się.
bardzo ciekawe wiersze piszesz