Nieuleczalnie chora
Wirus mnie dopadł.
Groźny, bolesny.
Przyszedł tak nagle,
jak pierwszy,. wiosenny deszczyk
Czym go zwalczyć?
Jak mam go przepędzić?
Czy może jednak
wolę się z nim
w nieskończoność męczyć?
Czy poprosić żeby został?
Rozprzestrzenił się na wszystkie kości?
Już na zawsze pozostanę
chora-z tej miłości.
Komentarze (6)
Wow, a już naprawdę myślałam, że chodzi o jakąś
poważną chorobę;) Ciekawy wiersz- pozdrawiam:)
cóż za dylematy,ozgrozo bo tu i tak źle i tak nie
dobrze ale że obojętnie to diabeł pewnie jeden wie
To cholerstwo dopada kazdego,ha,ha
och, taki wirus, jest jak najbardziej mile widziany
;-) a może nie, już sama nie wiem...
najgorzej jak zaatakuje głowę :-) ładnie. Pozdrawiam
;)) lecz miętą i lubczykiem, ale
ostrzegam...rozprzestrzeni się ;))