Niewiadoma
Pod prąd własnej krwi płynąć najtrudniej...
dusz ramiona wyciągnięte z wdziękiem
uścisk serca chociaż wolne ręce
iskra wzroku gdzieś nadzieją rozedrgana
czas w pokłonie pełznie na kolanach
nieme usta ale szept jak dotykalny
płomień świecy, sojusz dłoni
niewidzialny
wąskie schody, które pną się tam ku
górze
chciałam? mogłam? może teraz muszę...
autor
Morfula
Dodano: 2006-05-12 08:28:30
Ten wiersz przeczytano 519 razy
Oddanych głosów: 14
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.