Niewinność
Jej niewinność
Jak biała lilia.
Przez nikogo
Jeszcze nienaruszona.
Jej uparty bieg do przodu,
Palenie za sobą wszystkich mostów.
I poznawanie wszystkiego
Wciąż na nowo.
Zatracenie w tym świecie
Jakże strasznie bezlitosnym
W porónaniu do jej -
Nieskażonego i czystego.
Niepewność w błękitnych oczach,
Po pierwszym upadku.
Strasznie bolesnym.
Ty jej wtedy pomogłeś.
Siedzieliście później
Przy ciepłym kominku,
Rozmarzeni, zakochani.
Z tyloma planami na przyszłość.
I wtedy na łące.
Szukając wiatru
Między źbłami traw.
Śmiejący sę, przytuleni.
I nagle w ogrodzie
Ostatni pocałunek.
Ostatni oddech wiatru,
Niosący ze sobą zapach miłości.
Strach w jej oczach
I znowu bieg do przodu
Jak najprędzej,
Jak najdalej.
I kolejny upadek.
Daleko od Ciebie.
Daleko od wszystkich.
Daleko od całego świata.
Leżąc na szarym, zimnym kamieniu
Szlochała przerażona
Bezlitosnyn uczuciem,
Które ją zabiło.
Lecz zjawił się wtedy Ktoś.
Zaoferował jej schronienie.
I ciepłe objęcia miłości.
Nie przyjęła tego.
Przez Ciebie.
Zabiłeś ją.
Już nigdy nikomu nie zaufała.
Zamknęła się w swoim świecie.
Wciąż tak samo czystym i nieskazitelnym.
Tak bardzo innym
Od tego, który jej pokazałeś.
Komentarze (1)
czytając twój wiersz coś ścisnęło mnie w środku... +