Niewysłowione...
Patrząc w niebo i szukając gwiazdy swojej...
Cisza...
Kropla deszczu
O parapet pękła.
Druga, trzecia, tysięczna...
Wpatrzony w świat za oknem
wspominam...
Myśli przelewają się.
Łza radości upada,
za nią łza smutku i żalu.
I czy to deszcz, czy łzy moje?...
już nie odróżnisz.
Oddech Twój każdy pamiętam,
uśmiech Każdy policzę
I zawsze słów brak,
By szczęście moje opisać...
... z Tobą.
Szczęście...
Niewysłowione...
... a ona obok, tu niedaleko. Gwiazdka moja...
Komentarze (1)
Z pewnością umiesz zaczynać, bo metafora świetna, a to
co najlepsze najlepiej dac na poczatek ;). Dalej
metafor już mniej lecz nie są konieczne, bo łzy i
deszcz to piękny rekwizyt i dobrze budujesz za ich
pomoca nastroj. Podobno jednak mezczyzne poznaje sie
po tym jak konczy :P, a tu mogloby byc lepiej :P.
mysle ze o trzy wersy za duzo, napewno o dwa.
Dedykacja to juz twoja sprawda. Zbyt bezposrednie,
zabraklo wlasnie tego niedopowiedzenia. ale i tak
bardzo niepozytywnie. spodobal mi sie tytul i sie nie
zawiodlem. lubie ten klimat i temat :)