Nigdy różami usłane…
Nigdy różami usłane…
stokroć korzeni zawiści
kolców nienawiści
i niesytej przestrzeni
oblodzonej bólem rozmyślań
nad losem całej niesprawiedliwości
podniesionej do rangi dnia
codziennego…
stokroć suchego pragnienia
niemocy bezbarwnej cieczy
i jej prób zmieszania się
z ironią fatum gorzkiego
z kolorem karminowej słonej
bezbarwności spływającej kryształem
po bladych policzkach…
stokroć żółtego piachu
żwiru nad brudnego
który sączy mity złej ludzkości
zapatrzonej w bóstwa wrogiej ziemi
bez której byliby niczym
prochem marnym
bez wytchnienia
Nigdy różami usłane…
bo zbyt miękki grunt
by sypnąć ich setki…
Trzeba być królową, pustą monotonią
by od kochanków
zwykłego romantyzmu
oczekiwać tak ponurych prezentów
jakimi są róże…
Komentarze (1)
Ostatnia zwrotka najlepsza:)