Noc
Słońce zachodzi,
ciemność nadchodzi.
Mrok cicho kroczy,
splątuje oczy.
Starach zabić próbuje,
strzałą w serce celuje.
Drży całe ciało,
zimny oddech na karku.
Pełnia na dworze,
północ na zegarku.
Strach ponawia próby,
kieruje do zguby.
Oślepia czernią,
w nicość prowadzi
i uwydatnia wszystkie hałasy.
Sen nie przychodzi,
zmęczenie nas chwyta
i trzyma, i ściska, i nagle znika.
Zabił go dźwięk budzika.
autor
Paja13
Dodano: 2020-05-23 15:25:34
Ten wiersz przeczytano 1300 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (4)
Panie Sławomir.Sad, w ostatnim zdaniu nie sen zabija
dźwięk budzika, lecz zmęczenie. Chodzi mi o moment,
gdy już myślisz, że zaśniesz i nagle budzik na dobre
pozbawia cię złudzeń. Pozdrawiam ;)
Witaj!
bezsenność to niestety koszmar niejednej osoby.
Bardzo dobry wiersz, nic nie zmieniaj, masz ode mnie
punkt, pozdrawiam
Ostatnie cztery wersy są nieco niespójne. Skoro sen
nie nadszedł, to dźwięk budzika nie mógł go „zabić”.