nocą umierają liście
nie wiem dokąd prowadzi noc kiedy w nią
wsiąkam, spacerując po pustych
uliczkach.
oszronione szyby wpatrzone w zadumane
latarnie, więc i ja wypełniam kałuże
kroplami.
po śladach osuszy je wiatr, wyszepcze moje
imię wtedy zapamiętam, wrócę do domu.
na razie czekam. zbyt zimne ławki w
parkach
by odnaleźć swój cień, zagrzać mu miejsce,
chociaż słowa garną się do parujących ust,
jak pytania bez odpowiedzi.
pod nogami układają się liście. zasypiają
na wszystkie jutra.
wybieram najładniejsze, przytulam.
rozsypują się w rękach.
Komentarze (17)
"Drzewa umierały stojąc"-
opadłych nocą liści się bojąc.
Pozdrawiam Elu, klasowy Twój wiersz, taki
parkowo-jesienny i te liści które zawsze się rozsypują
i znikają.
smutkiem zaparowały słowa na oszronionych szybach.