Nutka, spowiana trzepotem motyla
"Tętent Koni" - szelest czasem rymy goni (remake)
Wolne wiersze… niczym nie spętane,
kagańcem szaleństwa…. naprędce spisane
To jest to co kochałem, to co mnie
dręczy
nie pisze już rymów ,bo dukam
W głowie pusto ,echo tylko jęczy
Nutka gdzieś dźwięczała jak motyli
taniec
nie mogę się po hamować, to dla mnie
kaganiec
Delikatnie spowija mą szyje i uszy
wzlatuje wysoko do puszczy ,w głąb
głuszy
Gdzie dzikie konie … żerują o świcie
słońce już wstaje ,a ja…kocham
Kochałem …takie życie
Dziwny świat ,spowijał mą granice
Strumień już usechł - skradł złotoustą
tajemnice
Delikatne rusałki niosą , udręczoną
dusze
tęcze, blask...zapomnienia,
Jest to warunkiem wyzdrowienia
Wrażliwość ma nieustannie umierała,
przy zachodach słońca
By rankiem jak rosa ogrzana -gorąca,
odradzała się od nowa
Ma historia stara, prawie ,,przed
potopowa”
przemijanie, rymów budowanie
Nie żal mnie tego? - to nie ściema
Dusza piszącego nigdy nie umrze!
do końca się nie zmienia
Komentarze (3)
Sympatycznie napisane i oby prawdziwa nauka była taka
lekka i delikatna jak na przykład właśnie skrzydła
motyla.
to tak jak u mnie, nie chcę ale wersy nadal się rymują
Ciekawy ten trzepot motyla.
Pozdrawiam :)