Oblicze miłości
Na piedestale swych pragnień stoję
jak wydma co się fali boi ..
Powolutku idę,
nawet nie powoli ..
Jak księżycowy blask, gdy chmura go
przysłoni...
I wtedy jak tęcza zjawia się twa ręka.
Niby niewiele a jednak tak dużo.
Schronienie przed zimnem i burzą.
Rozkładasz przede mną miłości dywany
Pokazujesz mi bliski a jednak ląd
nieznany.
I tak sobie myślę, że wiem o Tobie mało
I tak sobie myślę, że przy nim mogłabym Cię
poznać całą
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.