Obojętność
Obojętności macki obślizgłe
moje ciało dosięgły.
Pierwsze myśli czarne
w głowie się zalęgły.
Sługa pana ciemności
skrępował moje stopy i dłonie.
On zeżre moją dusze
i zabierze ją w otchłani tonie.
Coraz mocniej sie zaciska
na mym ciele niczym zwłoki.
Ostatkiem sił walczę w panice
lecz na nic te kroki.
Zwinnie jak boa
moją szyje obwija.
Wdziera sie przez moje oczy
ostatnie ziarno nadziei zabija.
Dostał co chciał,
w cień nocy się osuną.
Nie ma już mnie,
mój świat na zawsze runą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.